Muzyka

środa, 21 października 2015

Rozdział 5: Odważny krok naprzód


Mijają 3 dni, odkąd doszło do tej nieuniknionej rozmowy, gdy Foggy poznał mój sekret.  Karen nie dała żadnych oznak życia. No to pozostało mi iść i osobiście zobaczyć się z nią. Martwiłem się, bo dość długo nie kontaktowała się ze mną. Co, jeśli Fisk ją dorwał? Nie, nie powinienem tak myśleć. Ona jest silną kobietą. Potrafi o siebie zadbać, choć nadal bałem się, że coś się stało.
Próbowałem ponownie zadzwonić do Karen. Nadal nie odbierała, a wybrałem numer ponad trzy i wciąż taki sam rezultat. Spróbowałem po raz czwarty nawiązać połączenie. W końcu usłyszałem charakterystyczny, kobiecy głos.

-Hej, Matt. Wybacz, że nie odbierałam, ale byłam zajęta. Słyszałam wybuchy. Nic wam nie jest?- mówiła swoim zwyczajnym tonem bez myśli, że się upiła

-Dobrze cię znów słyszeć. Nie martw się. Kilka niegroźnych ran, a Foggy ma się dobrze- cieszyłem się, że mogłem z nią pogadać, ale musiałem skłamać, bo nie byłem pewny, co do ran przyjaciela

-Dlaczego mam wrażenie, że próbujesz coś ukryć? Wszystko gra, Matt?- odezwało się zmartwienie, które mogło odkryć jedno z kłamstw

-Spotkajmy się u mnie w domu, dobrze? A rozmawiałaś może z Foggy'm?- spytałem, bo po ostatniej z nim rozmowie, nie odezwał się ani jednym słowem, a telefonu nie raczył odebrać

-Nie, ale mam dla was dobre wieści. Znalazłam klienta- odparła triumfalnie

-Cieszę się- westchnąłem bez życia, bo zapomniałem skupić się na tej odpowiedniej pracy, która nie wymaga ofiar, jak przy działalności jako Daredevil

-Jakoś nie palisz entuzjazmem- zauważyła, jak w moim głosie pojawiło się pesymistycznie myślenie

-Wyjaśnię ci wszystko, jak się spotkamy. To do zobaczenia, Karen- rozłączyłem się, kończąc rozmowę z przyjaciółką, która nie miała bladego pojęcia, że czuję coś do niej więcej

Ostrożnie wstałem z kanapy w celu zobaczenia się z Karen. Na początku szło dość opornie, ale dałem radę, więc podszedłem powoli do drzwi. Nadal miałem problemy z nogą, ale dzięki białej lasce utrzymałem równowagę ciała.
Po kilku minutach, znalazłem się na ulicy. Tym razem nie było tłumu ludzi, więc wydawało mi się, że mieszkańcy zaczęli zmierzać do domu. Przez nadchodzącą noc w Hell's Kitchen. Czułem zmianę w powietrzu. Było takie zimne. Najgorszy strach wychodził na zewnątrz po zmroku, dlatego też wolałem, jak najszybciej znaleźć się w domu, gdzie czekała mnie rozmowa z Karen. Stukałem laską, by uniknąć przeszkód. Przez kontuzję dolnej kończyny szedłem ślimaczym tempem, ale w pół godziny zdołałem trafić do kamienicy. Uważnie stawiałem kroki, zważając na ranę postrzałową, aż dotarłem pod same drzwi, które o dziwo były otwarte. To nie wróżyło nic dobrego.
Aby upewnić się z kim mam do czynienia, wytężyłem słuch oraz pozostałe zmysły. Byłem przygotowany w razie konieczności walki.
Nagle usłyszałem, jak coś spadło w kuchni metalowego na podłogę. Patelnia? Po co włamywaczowi potrzebna jest patelnia? Zdecydowałem się pójść w stronę hałasu.

-Karen?- poczułem znajomy zapach jej perfum, co wskazywało na to, że ona była intruzem

-Przestraszyłam cię? Wybacz, ale drzwi były otwarte, to postanowiłam szybciej zawitać do twych drzwi- lekko zaśmiała się, co było wyczuwalne w jej głosie, ale szybko spoważniała

-Wydawało mi się, że je zamykałem. Zresztą, nieważne. Mieliśmy porozmawiać, więc usiądź, a ja ci zaparzę kawy- wymusiłem uśmiech przez ból, który nadal mi doskwierał, a na pewno szybko nie zniknie, skoro oberwałem kulą w nogę

-Próbowałam się dodzwonić do Foggy'ego, ale ciągle nie odbiera ode mnie telefonu. Wyjaśnisz mi, co się stało? Pokłóciliście się?- zmartwiła się i nie było to dziwne, skoro niedawno doszło do wybuchu blisko kancelarii

-W pewnym sensie, tak- nie potrafiłem nic więcej o tym powiedzieć, bo nie zrozumiałaby przyczyny kłótni, ale obiecałem sobie, że Karen pozna Diabła, lecz wszystko w swoim czasie, a nie mogłem pozwolić, by również ona mnie unikała przez moje kłamstwa wraz z ukrywaniem prawdy

-To pogódźcie się szybko. Pewien klient chciałby skorzystać z waszej pomocy i musicie wziąć się w garść. Matt, zapomnij, o co wam poszło. Głowa do góry- doradziła, lecz nie mogłem wziąć tej rady do serca, bo sprawa nie była tak błaha, jakby się wydawało, ale z jednym musiałem przyznać jej rację, że powinienem zająć się klientem, który był w potrzebie

Po kwadransie, kawa była gotowa. Posłodziłem kilka łyżeczek cukru, by dodać smaku i odrobinę dodałem mleka. Ostrożnie chwyciłem za kubek, żeby nie spadł na podłogę. Dotykając prawą ręką ścian, dotarłem do salonu, gdzie siedziała Karen na kanapie. Podchodząc do niej, usłyszałem szybkie bicie serca, które wskazywało na dość silnie spotęgowany stres. Odważyłem się zapytać o to wprost. Usiadłem obok niej, podając ciepły napój. Im bliżej byłem dziewczyny, mój organ również wariował, wywołując bardzo gwałtowne skurcze. Czyżby miłość? Nie byłem na to gotowy i ona również, skoro nie wiedziała, kim tak naprawdę jestem, a prawdziwą swoją naturę ukrywałem w cieniu prostego, zwykłego człowieka, który nie różnił się niczym, prócz permanentnej ślepoty, kryjąca o wiele większą tajemnicę, jakiej nikt, by się nie spodziewał.

-Wszystko gra?- podpytałem delikatnie, przesuwając się bliżej, gdyż miałem wrażenie, że zacznie płakać

-Przepraszam. Po prostu coś sobie przypomniałam i to nie było dobre. Miałeś kiedyś wrażenie, że świat rozpadł się na milion kawałków? Wrażenie, że jesteś temu winny i nikt inny nie zawinił, oprócz ciebie?- mówiła załamanym głosem, a kolejne łzy spłynęły po policzkach, które zostawiły mokre plamy na spodniach

-Nawet nie masz pojęcia, jak często. Nie martw się. Może chciałabyś u mnie zostać na noc? Lepiej, żebyś nigdzie nie szła w takim stanie i o takiej porze. Wolałbym, żebyś była bezpieczna. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby stała ci się krzywda- zaproponowałem wszelkie wsparcie z mojej strony, dając jej poczucie, że mogła na mnie zawsze liczyć nawet, kiedy ja z Foggy'm nie będziemy w stanie normalnie pracować, jak partnerzy zawodowi w kancelarii

-Dziękuję. To miłe, ale na pewno nie będzie kłopotem, jeśli zostanę? Może lepiej byłoby, gdybym...- nie pozwoliłem jej dokończyć i zdecydowanie chwyciłem od niej dłoń, by poczuła się pewniej bez wahania, czy zdecydować się zostać na jedną noc

-Ach! Przestań. Żaden problem. Akurat mamy idealną okazję na szczerą rozmowę, bo chciałbym ci się do czegoś przyznać, ale nie bój się. Nic strasznego- poprosiłem, układając słowa, w których nie będę bał się przyznać do prawdziwych uczuć, którymi ją darzę od kilku miesięcy, gdy poznaliśmy się przy sprawie morderstwa Daniela Fishera, ale nie potrafiłem otwarcie o tym powiedzieć i jedynie Foggy'emu się niedawno przyznałem do tego

Karen starała się zachować spokój, ale nie bardzo potrafiła być opanowana, a starała się. Miałem wrażenie, że myśli krążą wokół czegoś strasznego, co się przytrafiło nie, aż tak dawno. Takie przeczucie. Zresztą, kiedyś to coś w jej głosie nadal istniało jako strach i wciąż zostało, jakby przyczyną kolejnej, zbliżającej się fali łez i całej rozpaczy, była własnie ta negatywna emocja. Zastanawiałem się, co ma mi do powiedzenia. Jednak czekałem, jak zacznie mówić. Pewnie wahała się, od czego zacząć. Próbowałem być cierpliwy, licząc na wyrzucenie wszelkich zmartwień na powierzchnię. Uważnie słuchałem każdego słowa, wypowiedzianego z jej ust.

-Chyba nadszedł czas, żebym ci coś ujawniła, bo już nie daję rady tego trzymać w sobie- mówiła dosyć tajemniczo i z chęcią chciałem poznać sekret, który ukrywała

-Karen, spokojnie. Co się stało? To chyba nie jest takie straszne?- próbowałem wprowadzić pozytywne myślenie, ale nieskutecznie, a ciekawość zżerała mnie od środka

-Ja... zabiłam...Zabiłam człowieka! Uwierzysz? Nie miałam wyboru. On groził, że was skrzywdzi! Po prostu musiałam to zrobić- odparła, drżącym głosem wraz z rękami, żałując popełnionego czynu i po biciu serca stwierdziłem, że nie kłamie, co mnie odrobinę zszokowało, że tak pogodna osoba posunęła się do morderstwa

-Chyba muszę uwierzyć, ale nie bardzo potrafię, a ja też chcę ci coś przekazać. Nie wiem, jak to powiedzieć, ale nie potrafię żyć z myślą, że ktoś chce cię skrzywdzić. Chcę, żebyś była bezpieczna i chciałbym, żebyś wiedziała, że cię kocham. Rozumiesz, Karen?- wydusiłem z siebie, czując wewnętrzną ulgę, lecz czekałem na akceptację lub jej brak

-Matt, ty tak na poważnie?- była w szoku, ale pozytywnie, bo położyła głowę na mym ramieniu, że ostatnie łzy spływały po mojej bluzce

-Tak- odważyłem się na poważny krok, czyli pocałunek, który spowodował uczucie przyjemnego ciepła przy sercu, a ona zdecydowała się go pogłębić, co jeszcze bardziej rozpaliło ogień namiętności

---**---

Udało mi się napisać rozdział, ale nie spodziewajcie się tu cudów. Ogarnianie dwóch blogów nie jest łatwe, więc co sądzicie o tym? Macie jakieś pytania? A może coś was zastanawia? Czekam na wasz odzew.

4 komentarze:

  1. Rozdział przeczytany i powiem że nasz bohater wystartował z grubej rury. A tu proszę... wyznał Karen swoje uczucia. Tylko mam nadzieje, że Matt i Foggy się pogodzą, bo będą mieli robotę do wykonania. Teraz jestem ciekawa, co będzie dalej... i co ważniejsze co Fisk kombinuje?
    Czyli nic dodać, nic ująć... wyszło świetnie.
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Matt chciał zacząć od małych kroków, nim powie jej o Daredevilu. Próbuję zrobić tak, by szybko wrócili o pracy, a Fisk jeszcze będzie sprawiać problemy. Dzięki, że czytasz. Jako jedyna :)

      Usuń
  2. Tatatatatata .... zakochałam się w Daredevilu przez Ciebe! Tylko niestety on jest starszy, no i możliwe, że wkrótce zdobędzie dziewczyne.
    Powiem ci, że ten twój drugi blog jest zajebisty :)
    Fajnie opisujesz, dobrze układasz dialogi :D kurcze, tworzysz fajne opowiadanie. Mam nadzieję, że ten sexy Diabeł i Fogg w końcu się pogodzą. A ten pocałunek z Karen .....mrrrrr
    Jedno mnie tylko dziwi: dziewczyna mu wyskakuje, że zabiła człowieka, a on, że się w niej kocha i nagle się całują. Ale to tylko moje zdanie.
    Dawaj nexta, bo naślę na ciebie Żelazko i Batmana.
    Batgirl
    Jak coś to zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że dopiero teraz na to trafiłaś, bo opko jest skończone, ale miłe, że się podobało :)

      Usuń